🎎 Napisz Krótkie Opowiadanie O Miłości
Ciotka. Ciotka zawsze miała bzika. Teraz, kiedy patrzył na jej dom, w którym sama przeżyła siedemdziesiąt dwa lata, a który zostawiła mu w spadku, wydawała się jeszcze dziwniejsza. Nawet jej dobrze nie znał, widział ją tylko raz, kiedy miał dziesięć lat i spędzał u niej wakacje, swój pierwszy i ostatni raz.
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 08:57 Słońce wstawało... Chmury rozchodziły się po niebie, a niebo stawało się coraz to bardziej widoczne. Hermegilda przeszła do pobudki Fryderyka- Fryderyku, otwieraj oczy i nogi podnoś. Możesz nie zdążyć. - Powiedziała poważnym głosem, acz z pokoju gotować. W między czasie ów książyk udał się wykonać "poranną toaletę"Fryderyk w pełni gotowy, wyszykowany i pełen optymizmu mógł udać się na zajęcia. Był nieśmiały, skryty, acz poważny i odważny. HAHAHAHAHAHAHA. Nie mogę dalej, wybacz... Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
-Jestem od ciebie starszy o kilka lat. Mam 60 lat i nie gadaj że jestem stary bo jestem jednym z najmłodszych na wyspie. Dziewczyna wystraszyła się bo skoro on ma 60 lat i jest jednym z młodszych to ile mają tam najstarsi. A mniejsza o to, siedzi tu już prawie dwie godziny i nie wie gdzie się znajduję. Wie tylko tyle że nikt tu nie
Werter młody prawnik, mieszczanin uzdolniony artystycznie przyjeźdza na wieś w poszukiwaniu spokoju oraz odpoczynku od życia miejskiego. Bohater początkowo czyta pogodny utwór Homera "Iliada", odpoczywa na łonie natury. Pewnego dnia młody człowiek poznaje piękną dziewczynę Lottę - córkę komisarza, która po śmierci swojej matki opiekuje się rodzeństwem. Kobieta zaręczona jest z Albertem. Jednak mimo tego Werter zakochuje się w wrażliwej dziewczynie. Szanuje jej narzeczonego. Uczucie do Lotty i fascynacja jej osobą przyczynia się do egocentrycznej postwy Wertera. Młodzieniec przez pryzmat miłości do młodej kobiety postzrega rzeczywistość. Werter ma dobry kontakt z dziećmi łatwo porozumiewa się z ludźmi z ludu, jednak praca urzędnika, którą wykonuje po wyjeździe z Wahlheim, ogranicza jego artystyczną duszę. Wyjazd miał pomóc w zapomnieniu o Lottcie, Jednak bohater wraca do miasteczka, gdzie dowiaduje się , że jego ukochana wyszłą za mąż za Alberta. Werter próbuje znaleźć spokój w naturze, ale nie udaje się mu to. Bohater zaczyna czytać "Pieśni Osjana", co świadczy o jego rozpaczy. Werter planuje swoja śmierć . Zwraca uwagę na najnmiesze szczegóły, jak ubiór czy miejce pochówku. Przed śmiercią spłaca swoje długi i załwatwia zobowiazania wobec innych. Popełnia samobóstwo strzelacjąc sobie w głowę z pistoletu, który pod pretekstem polwania pożycza od Alberta. Teatralizuje swoja śmierć, pisze list pożegnalny do Lotty poprzez, co czyni ją współodpowiedzialną jego śmierci.
KierKarucia. odpowiedział (a) 19.06.2020 o 11:50. Wystarczy opisać jakiś pokręcony sen. Zobacz 1 odpowiedź na pytanie: Krótkie opowiadanie z monologiem wypowiedzianym - pomysł?
Jestem normalną, przeciętną kobietą. Na oko nikim szczególnym. Sto procent normy w normie, a może nawet nieco poniżej. Metr sześćdziesiąt dwa w kapeluszu, pięćdziesiąt trzy kilogramy wagi. Ani chuda, ani gruba. O ziemistej, bladej cerze ukraszonej piegami. Patrzącą na świat błękitnymi oczami z domieszką zieleni. Z małym szerokim nosem, wydatnymi kośćmi policzkowymi i całkiem sporymi ustami. To ja. Jaki jest on? Bardzo atrakcyjny. Dziewczyny zawsze się za nim oglądają, niektóre o niego nadal walczą, inne do niego tylko wzdychają. Żadna mnie nie lubi, ale większość z nich patrzy z pogardą, że niby on i ta, ta szara myszka. Jaki to ma sens, zachodzą pewnie w głowę. On jest całkiem wysoki -ponad metr osiemdziesiąt, muskularny. Waży koło dziewięćdziesięciu kilogramów. Śniady, o piwnych oczach, wąskim nosie, z dołeczkami w policzkach. O MNIE Zawsze byłam prymuską. Najlepsza, najzdolniejsza, najpoprawniejsza politycznie. Zero asertywności za to cała kupa marzeń i złudzeń. Żyłam kilka metrów nad ziemią. Żywiłam się iluzjami, obdarowywałam ludzi zaufaniem, kupowałam kwiatki od starszych pań, wydawałam oszczędności żeby wesprzeć zbiórki charytatywne i akcje pomocowe. Czytałam wiersze (uwielbiałam Herberta i Szymborską). Słuchałam muzyki klasycznej. Poza tym byłam niewysportowana, niezbyt przebojowa, za to bardzo, bardzo poukładana i rzetelna. Wszystko w moim życiu miało swoje miejsce, swój sens, cel i znaczenie. Miałam normalne dzieciństwo. Tata był nauczycielem historii, mama kadrową. Nie przelewało się, ale było między nami dużo życzliwości, spokoju i szacunku. Była jeszcze młodsza o siedem lat siostra, którą bardzo kochałam i lubiłam i mimo dużej różnicy wieku zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Do tej pory zawsze mogę na nią liczyć. Chłopaki? Nie rozpieszczali mnie, nie zabiegali, nie dali poczuć się ani atrakcyjną, ani pożądaną. Raz tylko jeden z nich dla hecy zaprosił mnie do kina. Wygrał zakład, a ja straciłam wiarę w czystość intencji i szczerość uczuć. Odpuściłam miłostki, zabrałam się bardziej za naukę. Z palcem w nosie skończyłam medycynę, jestem stomatologiem z kilkuletnim doświadczeniem. Pracuję w małym gabinecie. Prostuję mniejszym i większym ludziom zęby, żeby mogli się szeroko uśmiechać do życia. O NIM Typ sportowca. Stale nakręcony, silny, uwielbiający rywalizację samiec Alfa. Mężczyzna sfokusowany na haśle „chłopaki nie płaczą”. Małomówny, skryty, niewylewny. Za to uparty ponad miarę. Z furą wpojonych zasad, norm i form. Bardzo skuteczny w działaniu. Wychowywany przez samego ojca – inżyniera. Jedynak. Mama zostawiła ich kiedy miał ledwie dwa lata. Stonowany, poważny, traktujący życie bardzo na serio. Miał dzieciństwo dość smutne mimo usilnych prób osłodzenia mu go. Częściowo wychowywany przez dziadków, prostych, ale czułych i otwartych ludzi z Józefowa. Próbowali zrekompensować mu brak mamy ciągając w każdej wolnej chwili na różne sportowe zajęcia, które miały spowodować, że uwierzy w siebie i przestanie być tak strasznie smutnym dzieckiem. Poza tym babcia dwoiła się i troiła, by chuderlaka podtuczyć. Wychodziła z siebie piekąc kolejne placki, pierożki i inne smakołyki. Dziewczyny go uwielbiały. Nauczycielki też. Co tu ukrywać był ładny i skrywał tajemnicę. Miał swój świat, a jak jakiś innych chłopak podskakiwał dostawał w nos – dziewczyny lubią silnych chłopaków, prawda? Przez tą cała traumę związaną z odejściem matki – ojciec wpoił mu, pewnie mimo woli, że kobiety to samo zło. A zadbane i wyzwolone kobiety to zguba, piekło pod czystą postacią. Ponieważ jednak natura go ciągnęła zmieniał dziewczyny co chwila jakby każąc je za przewinienia swojej matki. Bez wielkiego przekonania skończył informatykę i zaczął pracę w korporacji. Wyścig szczurów go nie przerażał. Miał wprawę w kopaniu się z rzeczywistością. JAK SIE POZNALIŚMY Kiedy się spotkaliśmy byliśmy już po studiach. Mieliśmy po dwadzieścia siedem lat i spory bagaż doświadczeń życiowych. Ja, powoli zaczynałam czuć się jak stara panna, a on zaczynał być już znudzony kolejnymi miłostkami. Wybrałam się z koleżanką na lodowisko pod Pałacem Kultury. Obie chadzałyśmy tam każdej zimy. Lubiłyśmy tę formę rozrywki. Ona jeździła pięknie, ja byłam raczej jej tłem – nie tylko zresztą w kwestii łyżew. Sunęłam ciągnąc nogę za nogą, ale co tam. Zawsze sprawiało mi to radość. To ona go dostrzegła. Wbiła mi łokieć w brzuch szepcząc, żebym zobaczyła JAKI KOLEŚ jedzie tuż przed nami. Z wrodzoną sobie gracją zaczepiłam łyżwą o łyżwę i runęłam jak kłoda prosto na TEGO KOLESIA. Jego łyżwa boleśnie wbiła mi się w rękę. Zobaczyłam krew. Koleżanka zamiast mnie reanimować zaczęła robić maślane oczy do chłopaka, a on… podniósł mnie i się mną zaopiekował. Tak po prostu! Bardzo się przejął, że to z jego winy. Odprowadził mnie do domu i poprosił o numer telefonu – chciał wiedzieć jak się czuję. Ku mojemu zaskoczeniu sprawnie spławił także moja koleżankę, która wraz z jego kolegą została na lodowisku kręcąc … piruety. Nie wierzyłam, że TAKI CHŁOPAK mógłby się mną zainteresować. Był piekielnie przystojny. Po tym wypadku na łyżwach zaczęliśmy spotykać się regularnie, a to wspólny spacer, a to kino, wypad do lasu. Uczucie między nami rodziło się bardzo powoli. On nie naciskał, a ja nie śmiałam. Bardzo bałam się żeby przypadkiem czegoś nie popsuć. Był daleki i bliski jedocześnie. Mieliśmy podobne podejście do życia, podobne oczekiwania i zupełnie inne doświadczenia życiowe. Pamiętam pierwszy pocałunek. Noc, Świętokrzyska, my po winie. Strasznie rozbawieni oboje. Było błogo i zabawnie. Nagle spoważniał, chwycił mnie za rękę, drugą ręka pogładził po twarzy i pocałował. Raz, drugi, trzeeeeci… Odleciałam. Od tego momentu chodziliśmy za rękę. Dotyk był deklaracją. Nie było słów. Potem były niespieszne dotyki, muskania, przytulenia i pierwsze KOCHAM. I ja się wtedy na chwile wycofałam… oszołomiona panicznym lękiem, koszmarna obawą, że stracę to wszystko. Że przecież nie zasłużyłam, nie jestem dość dobra, wystarczająco atrakcyjna… JAK SIĘ ZARĘCZYLIŚMY Kiedy się wycofałam postanowił zaatakować. Przyszedł z bukietem kwiatów i pierścionkiem. Bez zastanowienia powiedziałam TAK. Nie zadawał więcej pytań, nie składał deklaracji, nie prosił. Tylko zapytał – TAK, mu wystarczyło. Było jak zielone światło. Otworzyło moje serce. Nikt nie wierzył (choć każdy udawał) jak to możliwe, że taki przystojny człowiek związał się z taką zwyczajną dziewczyną. Taką MYSZA. Rodzice mnie ostrzegali. Bali się żeby nie złamał mi serca. Byłe, które poznawałam powoli, przy różnych okazjach (mogłam się tylko domyślać, że były cząstka jego historii, bo sam nigdy nic o tym nie wspominał) patrzyły na mnie z politowaniem, rzucając mu kuszące spojrzenia. Był na nie nieczuły. Trzymał mnie za rękę jakby chciał powiedzieć – KOCHAM CIE I JUŻ! I CO DALEJ? Miesiąc temu był ślub. Cywilny, bez szaleństwa. Jestem w ciąży, a oboje woleliśmy żeby córeczka urodziła się w zalegalizowanym związku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Ja uwierzyłam, że miłość jest mi dana na zawsze. On wreszcie znalazł kobietę, która nie ucieknie mu z byle powodu, bo ma wartości takie jak on (no poza tym trochę się wreszcie musiał nachodzić – kto by pomyślał!). Wiele razy mówił mi jak ważne dla niego jest to, że nigdy nikogo nie udawałam, nie podgrywałam, że zawsze wie o co mi chodzi, czego pragnę. Teraz wiem, że choć nie jestem ósmym cudem świata- dla kogoś jestem całym światem. Teraz wiem, że każdy zasługuje na szczęście. Bez wyjątku. I, że długie nogi i gładka buzia to jednak nie wszystko… Nasza bajka trwa. Nie jest lukrowana, bo nadmiar słodyczy czasem szkodzi. Czasem jest trochę słono czasem odrobine kwaśno. Ale jest! Ja mam swojego mężczyznę, a on ma mnie. I chcę wierzyć, że nasza historia będzie pełna radości, zrozumienia i miłości. Do końca świata i o jeden dzień dłużej! Bo kocha się tylko raz! Photo by joshua-coleman on Unsplash Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.
Napisz krótkie opowiadanie o niezwykłym wydarzeniu. Wykorzystaj podanie elementy świata przedstawionego. -bohaterowie: sędzia Dionizy i jego przyjaciel - hrabia Gotfryd, leśniczy Alojzy, Amerykanin Robert, wąż i koń. -miejsca akcji: laboratorium, archiwum, sanatorium i solarium. -czas akcji: imieniny hrabiego.
***ROZDZIAŁ*** MILA(Marta) – zwykła dziewczyna dziewczyna z Polski. Od wczesnych lat wykazywala duzą aktywność w nauce. Kończyła szkołę w najlepszym wynikiem. Jednak nie wierzy w siebie i w swoje umiejętności. Od wczesnych lat marzy o wyjeździe, a razej nauce w Szwajcarii. Simon – uroczy nieśmiały chłopak 4 lata starszy od Marty. Jego pasją są skoki narciarskie. Trenuje pod okiem Mika Kojonkowskiego. Martin – Także interesuje się skokami, razem z svenem Hanavaldem i resztą ekipy reprezentuje Niemcy. Trenuje ze Szwajcarami w ramach “Jedności narodów”. Pani McKney – Pani w starszym wieku. Wynajmuje dom Mili, jednocześnie jest jej pierwszą przyjaciółką w nowym kraju. Part1 “Gdzie prowadzi ta droga?” Wszystko zaczyna się w Żorach. Mila pociężkich przeżyciach chce zajść jak najdalej, by pokazać światu, że jest kimś. Dowiaduje się o stypendium w… Szwajcarii. Bardzo ucieszył ją te fakt, jednak wie żeby dostać się musi wiele z siebie dać. Dwa lata później Marta kończy gimnazjum bardzo szczęśliwa, dostała stypendium. Marta długo przygotowywała się do wyjazdu. Po przyjeździe pierwszą osobą jaką poznała przez przypadek był Martin. Dopiero na miejscu dowiaduje się o wszystkich szczegółach. Nie mogła uwierzyć w to kto koło niej mieszkał. Był to miły chłopak imieniem Simon, od razu bardzo się polubili gdyż od dawna szukał dziewczyna, która by nie szalała na niego widok. I tak zaczeło się licealne życie. Codziennie razem wychodzili i dojeźdzali do szkoły i tam niestety rozstawali się by iść do innej klasy. Wracali razem. A gdy kończyli w innych godzinach czekali na siebie pod szkocznią. Tak mijały miesiące. Simon często trenował a Mila go podgrzewała, szybko pokochała ten sport. Tam też spotykali się ze swoimi przyjaciółmi Martinem i Sven. Pewnego dnia gdy Mila czekała przy skoczni na Simona zaszedł ją od tyłu Martin. Marta myślała, że to Simon (a ponieważ między nimi zaczeło coś iskrzyć) odwróciła się energicznie i w tej chwili Martin nie był sobą gdyby nie wykożystał sytuacji i pocałował ją. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się stało. Wprawdzie byli przyjaciólmi ale nie na takim szczeblu. – Musisz zdecydować czego chcesz w życiu, ja chcę byśmy te życie sami ułożyli. – Wiesz mnie też weź pod uwagę – wtrącił nagle Sven. Oszołomiona tym wszystkim, biedaczka uciekła nie czekając na Simona. W domu Marta opowiedziała mu całe zdarzenie. Nie wiedział co zrobi żeby ich nie zranić, w końcu to jej przyjaciele. Nic w tym nie było, może z wyjątkiem Martina i Simona oni byli bardzo “blisko” dla Mili. – Co robić?! Wszystkie myśli mi się plączą, kogo mam wybrać? – Mnie – wtrącił bezmyślnie. Te słowa jeszcze jeszcze kilka razy odbiły się w podświadomości Marty. Patrzyła z niedowierzaniem na niezwykle poważną mine Simona, po czym wybełkotała kilka niezkładnych zdań i poszła. Nie mogła spać całą noc, myślała o dzisiejszych zdarzeniach. W ostateczności postanowiła odwiedzić przyjaciół i przemyśleć to i owo. Korzystając z ferii. Po dwóch tygodniach ciągłych zmagań z myślami powróciła do Szwajcarii nie miała jeszcze pewnych zamiarów, czuła że najlepszym rozwiązaniem i jednocześnie najbliższym dla niej jest Simon. Jednak bała się chwili gdy będzie musiała powiedzieć im o swoim postanowieniach, które nie są jeszcze przesądzone równie dobrze mogła jeszcze zmienić decyzje. Był bezchmurny dzień, Mila obudziła się z świadomością, że nie może dłużej trzymać w niepewności przyjaciół. Gdy spacerowała podeszłą pod skocznie na, której trenowali. Uświadomił sobie, że to będzie odpowiednia chwila by ich powiadomić. TE miejsce przeżyło wiele ale tego jeszcze nie było. Jako pierwszy skoczył Sven, Mila powoli podeszła do niego chwytając go za ręce. Powiedziała jednym tchem. – Myślę, że nie przeszkodzi to nam w dalszej przyjaźni ale musisz wiedzieć, że nie wybrałam ciebie. Głuche “Tak myślałem” odbiło się w uszach dziewczyny. Stała bez ruchu patrząc jak odchodzi, a w między czasie podszedł do niej Martin ucieszony, nie wiedział, że rywalizuje również z Simonem. Po minie Svena mógł wywnioskować pomyślną dla siebie wiadomość – przegrał! Marta bała się mu spojżeć w twarz, więc zza pleców powiedziałą co miała powiedzieć i poszłą. Nedeszłą kolej Simona, odczułą ulgę, dla niego miała dobrą wiadomość. Jednak zanim to zrobiła, chciała się upewnić czy ze Svenem wszystko w porządku. Pod koniec rozmowy przytuliła go, wtedy w wejściu stanął Simon, że zrezygnowaniem odszedł. – Idź, poradze sobie – odrzekł Sven. Mila rzuciła się w pogoń za Simonem gubiąc szalik i czaokę. Gdy wreście do niego dobiegła rzuciła mu się na szyję przyciągając łańcuszkiem, wiszącym na jego szyi, do siebie co w konsekwencji spowodowało pocałunek. Marta nie zdąrzyła nawet nic powiedzieć, on wiedział o co chodzi. *** Mimo wyboru Mily wszyscy czworo zamieszkali w “Domku pod świerkami”> Tak nazywał się dom, który darowałą im pani McKney. Pewnej nocy Simon przygotował dla Mili niespodzianke. Wślizgną się do jej łóżka i powiedział by się ubrała, chce ją gdzieś zabrać, był romantykiem. Po chwili znajdowali się już na leśnej ścieżce. Była pełnia zimy. Doszli do małej chateczki. Gdy weszki do środka ich oczą ukazało się wnętrze wypełnione świecami. – Po co tu przyszliśmy? – Wiesz, dużo myślałem, dłu cię kocham, długo… – Dobrze, ale mógłbyśominąć szczegóły. – No… tak myślałem że by to już tak zacząć, wiesz na serio… Ku jej oczą ukazała się słodka, dziecięca twarz Szymka. Mila nie oprze się temu spojrzeniu by powiedzieć tak! Ale coś jej mówiło “Poczekaj, potrzymaj go w niepewności. Okarze się jak mu na tobie zależy”. Zbliżyła się do niego i wyszeptała cicho: – Zastanowię się i powie ci później. Serce ścisneło się. Wyszła, bo czuła, że gdy zostanie tam dłużej zacznie krzyczeć “Tak, tak… !!!” Szła powoli chciała by ją dogonił, słyszała goniące ją kroki. Nagle odwróciła się i zderzyła się z Simonem, oboje upadli na śnieg. W blasku księżyca jego twarz wyglądała jeszcze piękniej. Jednak Mila miała na tyle silnej woli by uwolnić się z uścisków. Tak mijały kolejne dni. Razem wygłupiali się, śmiali i płakali (częściej ze szczęścia niż smutku). Simon ciągle czekał na odpowiedz. Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło. Mila dostała wiadomość od Agaty by natychmiast przyjechała. Jednak nie powiedziała o co chodzi dokładnie i odłożyła słuchawkę. Dziewczyna nie zastanawiała się długo, postanowiła wyjechać. W trakcie pakowania do jej pokoju wszedł smutny Szymon. Nie wiedział co mówić więc bezmyślnie kszątał się po pokoju. Zapytany czemu chodzi w kółko, wzruszył ramionami. Po jego minie wywnioskować można, że bardzo cierpiał z powodu wyjazdu. Wychodząc z walizką, cmokła go w policzek i wyszła zostawiając go samotnie. Marta dużo myślała, intrygowałly ją wydażenia dzisiejszego dnia. Jednocześnie bała sie przyjazdu do Polski. Niewie czy zdoła poznać przyjaciół po tylu latach. Mogli się bardzo zmienić. *** Po wyjściu z samochodu nie mogła uwierzyć, że jest znów w kraju i, że widzi swoich przyjaciół. Tak jak się spowdziewała znajomi bardzo się zmienili. Ale pierwszą rzeczą jaką zrobili były opowieści o nowinkach z Żor i dawnych wrogów grupki. MArta słuchała wieści, które jej wogóle nie interesują prócz jednej, ostatnie o powodzie, tak pilnego pryjazdu. Mianowicie chodziło o ślub Agaty z… z… z Krzyśkiem. i to był to cały sens wielkiej wyprawy. Po tygodniu szalonej wyprawy nastąpił upragniony powrót. Mila liczyła na ciepłe powitanie. Tak się jednak nie stało. Po przybyciu do domu od razu pobiegła do Simona, by odpowiedzieć na dawno zadane przez niego pytanie, tak z zaskocznia. Jednak bardzo się zawiodła, gdyż zastała go w uściskach pewnej blondyneczki. Zrospaczona, a raczej wściekła wybiegła na podwórze. A później w góry miejsce, w którym czuła się bezpiecznie bo nie musiała się bać, że ktoś ją znajdzie. Nie wiedziała co myśleć, może postąpiła źle, powinna mu pozwolic się wytłumaczyć? Jednak czy to by coś dało? *** Marta była bardzo przygnębiona, ale powiedziała sobie, zę nie da po sobie poznać, że coś jest nie tak. Bo właśnie w tej chwili przyszedł do niej by się wytłumaczyć. Marta słuchała udając znudzoną i co ajiś czas powtarzała “Tak, tak!!!”. Simon zorjętował się, że Mila przewraca się z boku na bok. Nie mogła spać więc zeszła na dół. W kuchni od dawna siedziała pani McKney. – Co wam się stało? – Nam? Czyli komu? – Tobie i Simonowi. – To już hostoria, gdybyś wiedziała z kim go spotkałam! – Mówisz, że spotkałaś go z blondyneczką o długich włosach i długich nogachi okularach? – Właśnie… znasz ją? – Tak to Mariana przyjaciółka Simona! Wyjechała do USA teraz wróciła. ponieważ umarł Tom i jest załamana. Chciała tylko z nim pogadać. – Czy ja wiem nie wyglądało to jak zwykła rozmowa. – Uwierz mi ja bym cię nigdy nie okłamała. Pani McKney nigdy jej nie okłamała i zawsze była szczera co do Mili. – A ja go nie słuchałam – skruszonym głosem – po chwili – Muszę tam iść. – Jest noc. – Ale ja muszę. Marta nie słuchając pobiegła w piżamie do domu obok, gdzie mieszkał Szymek. Jednak gdy stała przy drzwiach i miała już zapukać, stwierdziła, że nie ma serca wszystkich obudzić jeśli może porozmawiać z nim jutro. Mila spała tej nocy dobrze. Jak niegdyś rano zadzwoniła do niego by go obudzić do szkoły. Po telefonie Marta czekała w samochodzie by razem mogli pojechać do szkoły. Szymon bardzo się zdziwił widząc Mile uśmiechającą się do niego. jednak nie chciała pytać o nic by przypadkiem nie zniszczyć czegoś. W ciszy dotarli do uczelni. Gdzie się rozstali by iśc do innych sal. *** Lekcje mineły szybko. I znów spotkali się w samochodzie. Tym razem nie obeszło się bez rozmowy. A tematów nie brakowało. Marta wiele opowiadała o Polsce i swoich przyjaciołach. Wieczorem Mila sprawdzała maile, ukazała się wiadomość: Droga Martuś 🙂 Dziękuje za śliczną kartke 🙂 Znaczy się już na mnie się nie gniewasz? Wspaniale… Wszystko zostało wyjaśnione i powoli wracało do normy. Szło by głatko gdyby nie to, że podczas pobytu w Szwajcarii nie uaktalniła wizy, co skomplikowało sprawe. Został tydzień, nie było więc mowy o odnowieniu. Zostały tylko dwa wyjścia zrzec się obywatelstwa polskiego na rzecz szwajcarskiego lub wyjazd do Polski, na zawsze. Dla Mili była to straszna sprawa. Była bardzo przywiązana do Polski. Jednak gdy ie stanie się szwajcarką będzie musiała przerwać studia i przyjaciół. Staneły przed nią dwa najbliższe jej rzeczy. Z jednej szkoła, Szwajcaria, Simon i Martin, a z drugiej Polska w szerokim pojęciu teg słowa. Szybko mijały dni, wiele sprzecznych myśli kłębiło się teraz w głowie dziewczyny. Simon i Martin by świadomy, że Marta może wybrać Polskę wyjeżdzając i nie wracając. *** (w konsulacie) Mila po wielu wojnach z uczuciami podeszła do okienka. I jak zwykle w takich sytuacjach, w których musiała podejmować trudne wybory, jednym tchem poprosiła o odpowiedni formularz. Trudno się jej pisało, czuła ból. Ale postanowiła, że tak będzie lepiej w końcu jej miłośc i przyjaźnie tu zawiązane, uczelnie wiążąca jej przyszłość, jest ważniejsza. Po wypełnieniu formularza, musiała przejśc test z angielskiego i kultury Szwajcarii. Po długim pobycie przeszła egzamin bezbłędnie. Wychodząc z budynku odczuła ulgę. Czekający na nią Simon. dokońca nie wiedział co wybrała, a jej mina nie wróżyła nic dobrego. Zapadła nieprzyjemna cisza, która towarzyszyła im podczas podróży powrotnej. Mila musiała się teraz wyładować, najlepiej robiła to na siłowni gdzie zaprosiła Simona. Tego dnia Mila wyjątkowo dużo ćwiczyła. Przynajmniej wyzbyła się żalu, złości i gniewu. Dużo myślała o tym co by było gdyby wybrała inaczej. Ale tak jak na MIlkę przystało nie męczyła nie męczyła się długo i “otworzyła” nowy rozdział życia. Ten fragmęt będzie obfitował w wiele sytuacji, które bardzo ucieszą całą czwórkę jednak jak to “ludzie ziemi” będą musieli stoczyć walkę z przeciwnościami losu Przygotowała Mila – marta_16_@
Napisz opowiadanie o spotkaniu Ebenezera Scrooge'a z Małym Księciem, w czasie którego bohater "Opowieści wigilijnej" przedstawi najbardziej znaczące wydarzenie w swoim życiu. W wypracowaniu wykaż, że dobrze znasz obie postacie.
Kontynuacja się ze złego snu utkanego pchłami, posłyszałem drapanie pazurem o dechy psiej budy. Tak, to był Burek, który postanowił wrócić na swoje włości i w ten delikatny sposób zaznaczał swą obecność. Jako że nudziło mi się setnie, towarzystwo pcheł jako jedynych interlokutorów było nieco już nudne, postanowiłem dać mu było moje zdziwienie, gdy wpełzłszy do budy poddańczo, rzeczony Burek okazał się Burą Suką. To spostrzeżenie radykalnie zmieniło moje nastawienie. Stajałem niczym śniegowy bałwan w promieniach radosnego, marcowego słońca i zapałałem gorącym uczuciem!Kogoś nieogarniętego, mogłoby dziwić, jak to możliwe by kocur zakochał się w suce, że przepaść międzygatunkowa, że inne dyrdymały. Odpowiem na to tylko jednym zdaniem: serce nie sługa i kot z psem też może buga się zatem gorliwie. Odkurzyłem sierść, podkręciłem wibrysy, przybrałem pozę umierającej łabędzicy i rzekłem: Mrrrrrrrr z odpowiednio głębokim, erotycznie nacechowanym wibratem. To oczywiście podziałało, Bura Suka zaziajała radośnie szczerząc kły i cała w pląsach, na wysztywnionych nogach, podkicała ku mua. Przygarnąłem ją ku sobie, podzieliłem się ochoczo skaczącymi na wyprzódki pchłami i tak zjednoczeni w miłosnym uścisku, poczęliśmy uprawiać dziki i nieskrępowany żadnymi przesądami, prymitywny seks. Nie będę opisywał szczegółów, jestem w końcu dżentelmenem, powiem tylko jedno, było ok!
Wykonaj ćwiczenie - opowiadanie inspirowane mitem lub przypowieścią Napisz opowiadanie, w którym sług z przypowieści o talentach, obdarzony jednym talentem, spotyka Syzyfa odbywającego karę. Przedstaw wydarzenia z perspektywy bohatera znanego z mitologii. Skorzystaj z podanych wskazówek. 1. Opis miejsca kary. 2.
Był 31 sierpnia. Na dworze mimo letniej pory padał deszcz. Lało już od tygodnia, nie mówiąc już o tych wcześniejszych burzach z przeszłego miesiąca. Czy ta pogoda nie może się wreszcie zmienić?- marudził wciąż dziewięcioletni Adaś. Od tego roku miał już iść do czwartej klasy- Ostatni dzień wakacji powinien wyglądać chyba inaczej. Resztki tej wolności od jutra będą przeszłością jakże odległą. Pogoda wydaje się płakać razem ze mną!- Te wakacje Adaś na pewno zapamięta na całe życie, nie tylko przez to, co zostanie w pamięci, ale głównie przez ślad, jaki na jego ciele zostawiły wydarzenia ostatnich dwóch artykuł aby odblokować treśćBył 31 sierpnia. Na dworze mimo letniej pory padał deszcz. Lało już od tygodnia, nie mówiąc już o tych wcześniejszych burzach z przeszłego ta pogoda nie może się wreszcie zmienić?- marudził wciąż dziewięcioletni Adaś. Od tego roku miał już iść do czwartej klasy- Ostatni dzień wakacji powinien wyglądać chyba inaczej. Resztki tej wolności od jutra będą przeszłością jakże odległą. Pogoda wydaje się płakać razem ze mną!- Te wakacje Adaś na pewno zapamięta na całe życie, nie tylko przez to, co zostanie w pamięci, ale głównie przez ślad, jaki na jego ciele zostawiły wydarzenia ostatnich dwóch tygodni. Oczywiście chodzi o tę bliznę biegnącą wzdłuż pleców. Teraz to, co się stało wydaje się być tylko złym snem… Ale i w tym zdaniu jest trochę prawdy… Pewnego dnia Adaś bawiąc się z Kamilem na placu zabaw, znajdującym się niedaleko ich domów, spadł z huśtawki i niestety wypadł mu wiem!- krzyknął nagle Adaś- włożę go pod poduszkę, może w nocy odwiedzą mnie wróżki-Co? Ty wierzysz w takie coś?- zdziwił się że tak. Wierzę we wróżki i leśne odpowiedział AdaśKto ci takich głupot nagadał? Ja tam w to nie ty myślisz, że płatki kwiatów są normalnymi płatkami? Nie, to skrzydła co, Adaś? Jesteś niemądry wierząc w takie odparował Kamil i odszedł bez pożegnania, więc zawiedziony Adaś powlókł się w stronę swojego domu. Bez względu na to, co powiedział Kamil i tak wierzył we wróżki i elfy. Zamierzał mu udowodnić, że to prawda. Tak, tak właśnie zrobi, włoży ząb pod poduszkę i nie będzie spał dopóki nie zobaczy wróżki na własne oczy. Wieczorem, po zjedzeniu kolacji, kąpieli i umyciu zębów, Adaś zaczął się przygotowywać do nocnych odwiedzin. Włożył swoją ulubioną piżamę, ładnie się uczesał, ale najważniejsze- ukrył swój ząb pod zieloną poduszkę, kontrastującą z czerwonymi ścianami w pokoju Adasia. Chłopiec, żeby czymś zająć ten czas, wziął pierwszą, lepsza książkę, która wpadła mu do ręki, położył się wygodnie na łóżku i zaczął czytać. Po dwóch godzinach Adaś powoli stracał nadzieje, że wróżki się zjawią, ale nagle coś zastukało do okna. W pierwszej chwili Adaś pomyślał, że to zwykła gałąź, ale nie przypominał sobie, by pod jego oknem rosło jakieś drzewo. Tak więc zaciekawiony, podszedł ostrożnie do okna i otworzył je. Do pokoju wleciała jakaś maleńka istota. Miała może 15 centymetrów wzrostu, a z jej pleców wyrastało coś na kształt skrzydeł podobnych do tych, jakie mają Gandalfina- przedstawiła się przybyłam do ciebie Adasiu w bardzo ważnej zaciekawił się chłopiecW Tęczowej Dolinie, miejscu gdzie mieszkamy, toczy się straszliwa wojna pomiędzy elfami i wróżkami, a najobrzydliwszymi owadami. Nie możemy sobie z nimi poradzić, ponieważ na czele owadów stoi pewien bardzo okrutny Pająk. Niszczy elfy, gdzie tylko usiądą. Proszę, musisz nam pomóc…- powiedziała błagalnie elfinka( wróżki były pewnym rodzajem elfów)Dlaczego akurat ja? Przecież jestem tylko małym chłopcem… w dodatku mało odważnym…- zasmucił się Adaś. Wciąż pamiętał jak starszy brat zawsze go straszył przebierając się za duchy i wchodził nocą do pokoju Adasia. Chłopiec wtedy zaczynał wrzeszczeć na cały dom i tym samym każdego w tobie więcej odwagi niż myślisz…- pocieszyła go Gandalfina- ale nie o tym przyszłam porozmawiać. Czy zgadzasz się nam pomóc w tej bitwie?Sam nie wiem…-Proszę, nie opuszczaj nas w potrzebie, przecież zawsze w nas wierzyłeś- powiedziała elfinka i przysiadła na ramieniu dobrze, ale jak mnie tam zabierzesz?- zapytał jeszcze tu taki specjalny proszek, którego szczypta wysypana na twoją głowę magicznie zaniesie cię do naszej krainy- powiedziała z uśmiechem wróżka i wyjęła malutki woreczek. Zanurzyła w nim swoją rączkę wielkości paznokcia dorosłego człowieka i wyciągnęła na dłoni odrobinę kolorowo świecącego bój się, nic ci się nie stanie- zaoponowała Gandalfina, widząc, że Adaś trochę się lęka. Wzleciała nad jego głowę i posypała proszkiem, a później wyleciała bez słowa przez okno. Adaś stał przez chwilę zdezorientowany i nie wiedział co zrobić. Nagle zaczął się… kurczyć! Coraz bardziej, coraz szybciej, aż stał się taki mały, że dorównywał wzrostem elfince. Gdy się odwrócił, stwierdził, że wyrosły mu także skrzydła. Tak, stał się wyrosły mi skrzydła, to pewnie umiem też latać- powiedział na głos Adaś. Wzbił się wysoko w powietrze i wyleciał przez okno. Była ciepła lecieć?- spytała Gandalfina. Ku zdziwieniu Adasia, elfinka ciągle była pod odpowiedział Adaś i polecieli. Droga była długa i męcząca. Adaś nie wyobrażał sobie, że latanie tak nużące. W końcu nad ranem dolecieli do Tęczowej Doliny. Mieściła się ona w niewielkiej dolince na łące, wśród kolorowych kwiatów, ale teraz wyglądała, jakby któryś z ludzi po prostu wszystko zadeptał. Kwiaty były połamane, tu i ówdzie leżały uschłe już płatki niegdyś czerwonych tulipanów, a trawa pożółkła. Po owadach nie było ani śladu, zresztą po elfach się wszyscy podziali?- spytał w głębi odpowiedziała wróżka- Chodź, zaprowadzę cię tam. Powędrowali więc naprzód, kamienista ścieżką. Im dalej szli, tym więcej osób spotykali. Wszyscy przyglądali się podróżnikom zaciekawieni. Jedni wychodzili z domów (elfy mieszkają w kwiatach), inni wyglądali przez okna. Właśnie doszli do wielkiego zniesienia, porośniętego zieloniutką trawą, na której rosły błękitne pałac Edwarda Wielkiego, naszego wyjaśniła Gandalfina- Nazywa się Królewskie Na samym środku Wzgórza znajdowały się drzwi, do których prowadziły drewniane schody. Adaś wraz z Gandalfiną przeszli przez nie i weszli do środka pałacu. Znaleźli się w dużej, okrągłej sali. Ściany pokrywały odłamki kory drzew, a podłoga wyścielana była płaskimi kamieniami. Panował tu straszny harmider. Od jednych drzwi do drugich biegały małe stworzonka niosące różnej wielkości butelki, jakieś bandaże, plastry. Mały Adaś zrozumiał, że to dla rannych z bitwy. Wróżka poprowadziła go przez salę ku małemu otworowi w ścianie naprzeciwko nich. Mijając po drodze jakieś drzwi, Adaś zauważył, że w środku cały pokój zapełniony był łóżkami, na których leżały ranne elfy. Nad nimi pochylały się inne elfy(,, To chyba lekarze.”- pomyślał Adaś), które miały wyciągnięte dłonie nad chorymi, z których biło jasne są uzdrowiciele- powiedziała wróżka, widząc, że jej kompan przystanął, by się lepiej przyjrzeć- posiadają oni rzadki dar uzdrowicielski, ale nie przejmuj się, jutro chorzy już będą mogły dalej walczyć. Zrobiło mu się żal tych stworzeń, więc postanowił, że gdy już stanie na polu bitwy da z siebie wszystko, na co go stać. Był tylko jeden problem. Czym on będzie walczył?Damy ci zbroję i miecz, byś miał, czym walczyć- powiedziała niespodziewanie Gandalfina, jakby czytała w myślach Adasia- Tylko proszę- teraz odwróciła się przodem do niego i położyła swoje ręce na jego ramionach- nie zawiedź nas. Otworzyła drzwi przednimi i znaleźli się w mniejszej niż poprzednia, ale za to lepiej wystrojonej sali. Tu ściany były wyłożone kolorowymi kamieniami( w niektórych miejscach nawet wystawały prawdziwe diamenty i rubiny!), a podłoga okazała się jedną płytką( pewnie skradzioną), taką, jaką ludzie mają kuchni. Naprzeciwko Adasia, na podniesieniu znajdował się wyniosły tron, pokryty prawdziwą skóra, na którym siedział sam Edward Gandalfina! Moja droga! Nareszcie! A ty to pewnie Adaś, nasz wybawca?- powiedział na jestem Adaś- odpowiedział grzecznie chłopiec, chodź w duchu był nieco zdenerwowany. Traktowali go, jakby był kimś naprawdę ważnym, a przecież teraz był taki sam jak inni w tej Podejdź no tu, chłopcze- rzekł król, a Adaś posłusznie wykonał polecenie- muszę ci przecież wszystko wyjaśnić! Król opowiedział mu od samego początku, jak to pokłócili się z owadami o skwarek ziemi, a następnego dnia wysłannicy Wielkiego Pająka- władcy owadów, przyszli wypowiedzieć elfom wojnę. Kiedy skończył( a długo to trwało) kazał swoim poddanym przynieść najlepszą zbroję i miecz dla Adasia. Gdy tylko chłopiec założył zbroję, a miecz schował do pochwy, został mianowany przez Edwarda Wielkiego na rycerza Adama Wspaniałego. Wtem jak nie coś huknęło, jak nie walnęło, do Sali wbiegło kilku elfów wrzeszcząc:Owady nadciągają!- Wszyscy z pałacu natychmiastowo wyruszyli na zewnątrz Królewskiego Wzgórza. Wokół już rozgorzała walka, gdy obok Adasia ktoś krzyknął. To modliszka niespodziewanie zaatakowała Gandalfinę. Chłopiec niezwłocznie ruszył na pomoc przyjaciółce. Umiał walczyć mieczem, ponieważ, kiedy miał siedem lat, mama zapisała go na szermierkę i trenował tam przez dwa lata, dopóki mu się to nie znudziło. Ale jednak warto było! Uratował z opresji elfinkę, a sam z niejednym przeciwnikiem stoczył później walkę. Bitwa trwała prawie pół dnia. Zwycięstwo było bliskie, gdy nagle pojawił się On. Najokropniejszy, najokrutniejszy z owadów- Wielki Pająk. Tu lęk ogarnął wszystkie elfy, z wyjątkiem Adama Wspaniałego, który poczuł nagły przypływ odwagi. Zaczął kierować się ku Pająkowi, a wszyscy inni krzyczeli:,, Nie rób tego, nie walcz z nim, nie wygrasz”. Ale Adaś już podjął decyzję. Gdy tylko Wielki Pająk odwrócił się, Adaś zaatakował. Ryknął ogromnie z bólu i obrócił się, by spojrzeć, kto ośmielił się go napaść. Zobaczył małego Adasia i z wściekłością uderzył na niego z mieczem. Rycerz odparł ten atak i tak zaczął się pojedynek. Teraz już nikt nie walczył prócz nich. Wszyscy przystanęli, by spojrzeć na tę walkę. Mrówki szybko ruszyły na pomoc władcy, widząc, że nie może poradzić sobie z małym elfem, ale ten tylko ryknął gniewnie i wybuchnął:Nie ruszać się! Sam go wykończę! Potnę go na małe kawałeczki i nauczy się, że ze mną się nie zaczyna!- Ale Adaś bardzo dobrze machał mieczem i widać było, że zna się na tym. Przyjmował i odpierał ataki Pająka bez najmniejszego problemu. Wtem słońce zaświeciło tak jasno, jak nigdy dotąd i oślepiło władcę owadów. Adaś wykorzystał to i walnął go w sam środek odwłoka. Pająk upadł rycząc z bólu, miecz wyleciał mu z dłoni i zaczął się wić. Adaś z satysfakcją odwrócił się, by spojrzeć na elfy, gdy Wielki Pająk ostatkami sił poniósł miecz i natarł na przeciwnika. Przeciął mu całe plecy wzdłuż. Tym razem to Adaś krzyknął i przewalił się na ziemię, tracąc przytomność, a Wielki Pająk, najpotężniejszy z owadów znieruchomiał już na zawsze. Owady wystraszyły się tym zabójstwem króla i zaczęły umykać we wszystkie strony, a elfy nabrały takiej odwagi i nie dały żadnemu uciec. Tylko niewielu to się udało( ale była ich zaledwie garstka). Adasia natomiast natychmiast zanieśli do uzdrowicieli. Nagle Adaś zerwał się z łóżka i stwierdził, że znajduje się w swoim własnym pokoju. Nie wiedział, czy to, co się stało jeszcze przed chwilą było prawdą, czy tylko koszmarnym snem. Raczej wybierał tą drugą opcję, no bo jakby mógł walczyć z pająkiem? Żeby udowodnić sobie, że to tylko sen przełożył rękę nad głową i dotknął swoich pleców. Poczuł piekący ból wzdłuż całych pleców, więc szybko zabrał dłoń. Gdy się obrócił, tak, że widział swoje plecy, odkrył, że ma na nich duży to prawda…- powiedział sam do siebie- To wszystko zdarzyło się naprawdę. W nocy odwiedziła mnie wróżka i zamieniła w elfa, stoczyłem walkę z Wielkim Pająkiem i wygrałem ją! Hura!- krzyknął Adaś z przejęcia- Naprawdę jestem rycerzem! Adaś był ucieszony, że będzie mógł powiedzieć Kamilowi, że wróżki i elfy istnieją, tak jak mówił. Szybko więc wstał i ubrał się i nawet nie jedząc śniadania, pobiegł prosto do przyjaciela, żeby opowiedzieć mu całą historię. Tymczasem w Tęczowej Dolinie świętowano pokonanie Wielkiego Pająka i wydano na tę okazję specjalną ucztę. Tylko jedna Gandalfina w niej nie uczestniczyła. Poleciała do domu Adasia, by usiąść na parapecie okna i przyglądać mu się jak śpi. Po tej całej przygodzie zaczynała coś do niego czuć i z niecierpliwością wyczekiwała nocy, kiedy Adaś znowu zostanie zmieniony w elfa. Spotka się z rycerzem Adamem Wspaniałym sam na sam i wtedy obdarzy go już na zawsze pocałunkiem prawdziwej miłości…Podobne wypracowaniaJakie zagrożenia czyhają na prostych obywateli ? Napisz krótkie dzisiejszych czasach czycha na nas wiele niebezpieczeństw i zagrożeń . Każdy z nas powinien również wiedzieć jak zachować się w sytuacji takiego czy innego zagrożenia. W mojej pracy przedstawię kilka przykładów zagrożeń oraz zachowań w sytuacji bezpośredniego niebezpieczeństwa. Jednym z wielu zagrożeń są włamania do mieszkań i dmów. Włamywacz najczęściej wchodzi drzwiami, ponieważ otwierając drzwi niezależnie czym, nie będzie wzbudzał, żadnych podejrzeń u przypadkowych świadków, dlatego warto założyć dobry system alarmowy, solidne drzwi z antywłamaniowym zamkiem.
Krótkie opowiadanie klasa 5. Opowiadanie. Noc była ciemna, w oddali widzieliśmy świecące światełko, które stawało się bardziej widoczne. Poszliśmy w jego stronę, kiedy nagle zaczął silnie padać deszcz. Szybko schowaliśmy się w opuszczonej ruinie, by przeczekać burzę. Ulewa nie ustępowała,.J. polski 5 klasa. Napisz
zapytał(a) o 18:43 Napisz KRÓTKIE OPOWIADANIE... Napisz KRÓTKIE OPOWIADANIE według planu wydarzeń: jednego z niemowląt2. prośba o rozsądzenie sporu przez króla oskarżenia matek4. decyzja króla o podziale dziecka pomiędzy dwie kobiety5. Reakcje kobiet6. oddanie dziecka prawdziwej matce(Chodzi o Sąd Króla Salomona - Salomonowy wyrok) Odpowiedzi sidhe. odpowiedział(a) o 19:01 Tego samego dnia, urodziło się dwoje dzieci u różnych, obcych sobie kobiet. Jedno z niemowląt nieszczęśliwie zmarło, a jego matka popadła w depresję. Ubzdurała sobie, że drugie dziecko należy do niej. Za wszelką cenę chciała je mieć przy sobie. Obie matki chciały mieć dziecko. Ludzie uważali, że Salomon jest najmądrzejszy i do niego trzeba się udać by rozstrzygnąć spór. Salomon postanowił, że przetnie dziecko na pół i każda z kobiet dostanie połowę dziecka. Podszedł do sprawy podstępem, bowiem prawdziwa matka dziecka nie pozwoli by stała się mu krzywda. Gdy wyrok miał już nastąpić, a dziecko miało zginąć prawdziwa matka nie chciała się na to zgodzić i pozwoliła oddać dziecko kobiecie. Salomon wiedząc, iż jest prawdziwą matką jej dała dziecko, a drugą kobietę pozostawił..Jeśli się mylę co do jakiejś sprawy to przepraszam. Dośka ;D odpowiedział(a) o 18:57 Tomo2001 odpowiedział(a) o 18:50 Miałam tą opowieść w zeszłym roku... Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
O krótkiej ciekawej opowieści historycznej - Może nowoczesną wersie Balladyny, albo innej przerobionej historii, Może jeśli dobrze znasz jakiś etap historyczny - napisz historie rodziny polskiej podczas II Wojny światowej O krótkiej opowieści fantastycznej - O wycieczce na obcą planetę, albo badaniach nad nowym gatunkiem genetyczne
Krótkie opowiadanie o miłości (test włożony do szuflady przed trzema laty) Patrzę na Ciebie, jednocześnie jednak Cię nie widząc. Moje oczy, mimo iż skierowane na twoje, nie są wstanie dostrzec, emanującej z nich zieleni. Nie wiem jak nazwać ten stan. Jest to coś między snem, a jawą. Zawieszenie pomiędzy prawdą, a wymysłem wyobraźni. Ty nie zdajesz sobie sprawy z mojej nieobecności. Patrzysz na mnie jak zwykle nieświadom, że właśnie ważą się nasze losy. Że w tej właśnie sekundzie mój umysł zalewa fala zwątpienia. Gdy patrzę na Ciebie mam wiele różnych i sprzecznych odczuć. Czy można kogoś kochać i nienawidzić jednocześnie? Choć jest to dość absurdalne takim właśnie uczuciem Cię darze. Delikatny umysł jest bardzo pamiętliwy. Pamiętam każde słowo za dużo i każdą zła sytuacje. Są chwilę, że gdy siedzę naprzeciw Ciebie w całkowitej euforii, nagle pojawia się myśl: „Czemu on mi to zrobił?". Oczywiście odpowiedź na pytanie znam, bo już nie raz serwowałeś mi ją na srebrnej tacy. Dlaczego więc w takich chwilach jak ta mój umysł wciąż to roztrząsa? Kręcę głową w formie ucieczki od pochłaniającego mnie marazmu — nic nigdy nie jest całkowicie czarne ani białe. Po fali zwątpienia przychodzi fala nadziei. Każdy gest i każde słowo w jednym momencie zalewa mój umysł. Uśmiecham się momentalnie, co przykuwa twoją uwagę. Ciche parskniecie powoduje, że z twoich ust, które jeszcze sekundę temu były na moich, pada pytanie: - Co Cię tak cieszy? - Dochodzi one jednak do mnie jak zza mgły. Nie wiem, czy jest to wytwór snu, czy rzecz wypowiedziana na jawie. Otwiera usta i nie potrafiąc spędzić uśmiechu z warg, mówię: - Nic, nic. - Ty nie jesteś przekonany, ale mimo to odwzajemnisz uśmiech, od którego niejednokrotnie ugięły się pode mną kolana. Dlaczego miłość jest taka trudna? Dlaczego wybranie dobrej odpowiedzi nie może być proste? Mija minuta, a ja, mimo iż siedzę naprzeciwko Ciebie, jestem dalej niż kiedykolwiek. Wreszcie zadaje sobie pytanie. Czy da się patrzeć w przyszłość, nie wspominając przeszłości, która mogłaby zniszczyć teraźniejszość? Otwieram oczy, które tak naprawdę nigdy nie były zamknięte. Patrzę na twoją twarz, studiując ją, jakby przyglądała się jej po raz pierwszy. Jesteś piękny i nie mówię tu o twoim wyglądzie zewnętrznym — piękna jest twoja dusza. Po chwili znam już odpowiedź na moje pytanie -Tak - szepcze patrząc na twoje wnętrze. Przelotne spojrzenie i zdziwiony grymas. - Co? - Pytasz, ale to jest nieważne. Nie musisz znać odpowiedzi.
Opowiadanie – przykład. Wielu autorów polskich i zagranicznych tworzyło opowiadania jako dodatkowe utwory. Krótkie i nieskomplikowane historie powstawały pomiędzy kolejnymi powieściami lub tomami wierszy. Wśród najbardziej znanych opowiadań wymienia się opowiadania Tadeusza Borowskiego, należące do cyklu opowiadań oświęcimskich.
-więc prosze pana , co to miłość co oznacza kochać?- zapytał jeden z reporterów który przybliżył mikrofon do mojej twarzy -to bardzo dobre pytanie -odpowiedziałem krótko na chwilę przerwałem żeby zrobić na sekunde ciszy - niestety miłość nie ma określonego znaczenia każdy rozumie ją inaczej przez to że każdemu była okazywana inaczej ,tutaj jedynie mogę opowiedzieć o różnych jej typach tych najbardziej mi znanych .Zaczynąjąc od tej którą najbardziej widać w społeczeństwie miłość trudna i wyboista którą nikt by nie chciał przeżywać. Filmowa widać ją w np. filmach disney`a każde szczęśliwe zakończenie ma miłość ,każdy o takiej marzy nikt nie będzie kłamać że tak nie jest prawda? spotkanie bratniej duszy przeznaczonej tylko dla siebie i nikogo się przypadki nie odwzajemnionej gdzie jedna strona cierpi z miłości a druga nie czuje tego -wzdychnęłem cicho pod nosem-lecz jakbym miał już opisać co znaczy miłość własnymi słowami miłość jest czymś rzadkim w tych czasach czymś co każdy by chciał mnieć a jak już będzie mieć nie stracić lecz nie powienienem o tym mówić nie znam się za bardzo -podrapałem się po karku starając jak kolwiek uniknąć dalszych pytań o tym . Może to dlatego że ciągle pisze romanse? no coż kto wie ...-
Pokazuje złożoność relacji ludzkich i wpływ okoliczności na nasze zachowanie, decyzje i nas samych. To opowieść również o wojnie i o tym, jakie spustoszenie sieje w ludziach i w świecie, również w świecie przyrody. Historia opowiedziana jest naprzemiennie – raz z perspektywy porzuconego liska, raz oczami Petera.
Opowiadanie to krótka forma wypowiedzi narracyjnej, zawierającej wątek, na który składa się wiele powiązanych ze sobą wydarzeń.Napisz opowiadanie z dialogiem. 2014-02-05 20:21:52 Napisz list, w którym opowiesz o swojej wakacyjnej przygodzie. 2013-09-05 17:01:50 Zredaguj opowiadanie z elementami opisu przyrody i zachodu słońca o
Dzisiaj prowadzi tutaj szeroka ścieżka, wydeptana przez wiedzionych ciekawością spacerowiczów, lecz ja znałem to miejsce, kiedy jeszcze nikt tędy nie chodził. Rósł tutaj wtedy stary dąb, po którym dzisiaj nie ma śladu. Miał rozłożystą, choć mocno już przerzedzoną koronę, korzeniami natomiast opierał się o nieustępliwy głaz.
Miałam nadzieję że nie zauważyli, że się im przyglądam. Pospiesznie wyjęłam z kieszeni spodni komórkę i wysłałam smsy do wszystkich moich koleżanek. Napisałam im o nowej parze w szkole. Kiedy wbiegłam do szatni wszystkie dziewczęta mnie otoczyły pytając o szczegóły. Byłyśmy bardzo podniecone tym wydarzeniem.
hxm6w.